poniedziałek, 11 listopada 2013

Chodź ze mną

"Chodź ze mną" grupy Power of Trinity od razu kojarzy mi się z dziewczyną o (prze)tlenionych blond włosach, radośnie hasającą na solarium co drugi dzień i jarającą się niemiłosiernie, gdy jej Towarzysz Życia puści jej w swoim czarnym BMW tą jakże rockową piosenkę - so romantic...
Cóż, włosy mam naturalne, koloru bliżej nieokreślonego (coś na wzór myszy), skórę wprawdzie w żółtawym odcieniu, ale na próżno komukolwiek szukać tam czegoś nienaturalnego (pomijając trochę tapety na mordce), więc chyba właśnie dlatego na piosenkę patrzę trochę innaczej... 

Zacznijmy od tego, że ciągle głowię się jakie on do ch*ja Wacława chce zobaczyć piękno i przed kim ma zamiar uciekać? Komu chce zrobić na złość? Nie wiem, kurcze... może to jest coś co wiedzą tylko ludzie, którzy są zakochani? Albo z miłości są gotowi rzucić się pod pociąg? (radzę uważać żeby tylko nogi nie upierdoliło, bo będzie problemik)

Okej, jestem w stanie zrozumieć, że słowa piosenki mogą być skierowane do kogoś, kto cholernie boi się zakochać/otworzyć przed drugą osobą... Bo chyba to autor miał na myśli? Pokazanie, że miłość wcale taka straszna nie jest i nie warto zamykać się w swoich czterech ścianach (ależ Coelho się we mnie budzi!). I ogólnie spoko. Może niektórym trzeba o tym przypominać, ale dlaczego w tak tandetny sposób ja się pytam??! Słowa w sumie ułożone obok siebie tak troszeczkę z dupy, pseudorockowa muzyka i do tego wszystkiego beznadziejny teledysk. Gościu robi miny jakby bardzo mu się chciało, ale pojadł za dużo czekolady i ma zatwardzenie. Śpiewa zresztą też jakby chciał, ale nie mógł. Wszystko na siłę, ale udające genialne i inne niż wszystko. Niestety, koniec końców tak na prawdę pospolite i nie mające większego sensu. Ot co, kolejna piosenka grana ostatnio bardzo często przez stacje radiowe, a nadające się zwyczajnie do kosza. Moim zdaniem oczywiście (nie zapominajmy o tym ważnym szczególe ;)).


Pozdrawiam i do następnego!
Aleks


ciągle brzmi nienawiść jak fałszywy ton
wciśnij inny klawisz, a naprawisz błąd
Dyrygentem zostań i batutą rządź - o!
Nagle zjawi się ktoś, kto ma taki dar jak Ty 
Podobne spojrzenie i oka błysk

Chodź ze mną, zanim zobaczę, usłyszę piękno
Nigdy nie powiem Ci dość x2
Chodź ze mną, oni tak szybko nie pobiegną 
Zrobimy trochę na złość x2

Zapomniałeś hasła do paru serc i kont
Odkop tę znajomość, spróbuj to połączyć w trop
Pogadanki zostaw, do czynu przejdź i... nie!
Nie zamykaj drzwi, nie...
Nie pal mostów, bo lont
Odetnę z pogardą i rzucę w kąt

Chodź ze mną, zanim zobaczę, usłyszę piękno
Nigdy nie powiem Ci dość x2
Chodź ze mną, oni tak szybko nie pobiegną 
Zrobimy trochę na złość x2

Boisz się, że będziesz sam, radę Ci dam
Musisz tylko trochę polubić ludzkość
I Ty też z kąta wyjdź, dziewczyno, bo
Nie grozi Ci już dzisiaj samotność
Dlatego znajdź dancefloor i rzadko gadaj 
Zawiruj jak my ostro
Tańcz szaleńczo - podpowiadam
Tańcz bracie, tańcz siostro

Zapomniałeś hasła do paru serc i kont
Odkop tę znajomość, spróbuj to połączyć w trop
Pogadanki zostaw, do czynu przejdź i... nie!
Nie zamykaj drzwi, nie...
Nie pal mostów, bo lont
Odetnę z pogardą i rzucę w kąt

Chodź ze mną, zanim zobaczę, usłyszę piękno
Nigdy nie powiem Ci dość x2
Chodź ze mną, oni tak szybko nie pobiegną 
Zrobimy trochę na złość x2

Chodź ze mną, pokażę wiedzę Ci tajemną
Starych zaklęć znajomość x2

niedziela, 10 listopada 2013

Now You See Me

Żeby nie było, że tylko muzyki się czepiam postanowiłam wziąć na tapetę film, który pod polskim tytułem znać możecie jako "Iluzja". Oryginalny tytuł to "Now You See Me" - po raz kolejny ukłony i wielkie brawa dla tłumaczy. 



Może krótko o czym film jest:

(Opis zapożyczony z serwisu filmweb.pl):
Istniejąca od wieków tajna organizacja OKO zbiera ekipę najbardziej utalentowanych, obdarzonych niezwykłymi umiejętnościami iluzjonistów i powierza im cel, którego nikt dotąd nie miał odwagi się podjąć. O grupie robi się głośno po spektaklu, podczas którego rabują bank znajdujący się na innym kontynencie, a miliony przelewają na konta ludzi obecnych na widowni. Tropem iluzjonistów rusza agent FBI, przekonany, że za ich działalnością musi kryć się coś więcej. Nie jest on jedynym człowiekiem, który chce poznać tajemnicę grupy, która przygotowuje się do realizacji bezprecedensowego planu.

Ocena na owym portalu: 7,5/10

No i co... I gówno. Zazwyczaj kierowałam się oceną na filmwebie i w większości przypadków się z nią zgadzałam. Niestety jeżeli o "Now You See Me" chodzi to było jedno wielkie rozczarowanie. Na samym wstępie mamy mnóstwo haseł typu "trzeba patrzeć głębiej" i "nie wszystko jest widoczne na pierwszy rzut oka", czyli mamy być przygotowani na głęboki film, z którego możliwe, że wyjdziemy z nostalgią, zastanawiając się nad sensem naszego marnego życia. Coelho i pseudointelektualny bełkot wita. I tak, wiem. Wiele osób może mi powiedzieć, że moje posty to też bzdety i się znowu czepiam. Okej, jak chcecie. Może i tak jest. Co nie zmienia faktu, że przez cały seans kilka razy miałam ogromną ochotę wyłączyć to ku***two i choćby położyć się spać. Ale tego nie zrobiłam. Wytrwałam do końca ciągle mając głupią nadzieję, że coś się stanie, coś sprawi, że faktycznie film będzie wart siedem i pół gwiazdki. Może jakiś przełom w fabule? Coś takiego, wiecie... że szczenę z podłogi zbierać trzeba będzie. Na próżno jednak...
Zmarnowany kawałek życia (nie żebym nie marnowała go tak na codzień siedząc choćby w internetach,  na durnych stronach... no ale zawsze...) i całkowicie dobita wiara w ludzkość. Jej resztki całkowicie uleciały gdzieś w atmosferę. W filmie znalazło się mnóstwo pozornie efektownych scen, które w gruncie rzeczy miały odwrócić naszą uwagę od całkowicie bezsensownej fabuły i dialogów. Widz na szukać "czegoś głębszego" i koniec końców powiedzieć, że to coś odkrył, bo przecież jeżeli nie widział głębszego przesłania to musi być idiotą. Kto chciałby za idiotę uchodzić? Nikt oczywiście.
Pomiędzy różnymi dziwnymi dialogami i scenami mającymi zamydlić nam oczy i wyłączyć logiczne myślenie mamy akcję tak przewidywalną, że aż nie wiem czy śmiać się, czy płakać. Do tego na prawdę dobra obsada, która sugerowała, że wszystko będzie cud, miód i orzeszki. Szkoda.
I żeby nie było, ogólnie jarają mnie różne magiczne i tym podobne klimaty.
Co mnie najbardziej jednak wkurzyło to porównywanie go choćby do genialnego "Prestiżu" (który znajduje się w mojej liście TOP filmów ever) i cała ta otoczka "niesamowicie głębokiego obrazu"... Jeżeli chcę obejrzeć coś co nie wymaga myślenia albo po prostu popatrzeć się w ekran (ażeby nie wyglądało to zbyt dziwnie dobrze żeby na ekranie coś się pojawiało...)  - to może jeszcze, ujdzie. Co nie zmienia jednak faktu, że prędzej i tak sięgnęłabym choćby po "Man Of Steel", bo tam przynajmniej jest boski Henry, który czasami lata bez koszulki. A i efekty pozwalające czasami zrobić większe oczy i pokiwać głową. No i Henry. ;)


Tym optymistycznym akcentem zakończę życząc wszystkim dobrej nocy,
Aleks. 

sobota, 2 listopada 2013

Peron

Gdyby ktoś kilka lat temu powiedział mi, że będę krytykować Jamala to powiedziałabym mu, że lekko chyba walnął się w główkę. Niestety, kilka lat później... na tapetę biorę piosenkę właśnie Jamala "Peron".
Oczywiście piosenka o miłości... Bo jakżeby to innaczej? Przecież to takie wspaniałe uczucie dające nam poczucie spełnienia i szczęście, bla, bla, bla...
Okej, może za bardzo się czepiam, może jestem zgorzchniałą kobietą siedziącą w sobotnie popołudnie na kanapie i jedzącą Doritosy, ale... nosz cholera! Ileż można? Nie ma na tym świecie innych, ciekawych tematów?
Najwidoczniej dzisiejszym twórcom rynku muzycznego wydaje się, że nie. Jeżeli to są mądre, trafne teksty to spoko, fajnie. Słuchając jednak "Peronu" ciągle zastanawiam się co autor miał na myśli??! Albo co on brał? Niech się podzieli, może wtedy będę w stanie ogarnąć to umysłem, bo na trzeźwo niestety jest to nierealne. Po kilku piwach w sumie też - próbowałam.
Nie wiem już który raz przesłuchuję tą piosenkę próbując ją zrozumieć, ale powoli chce mi się wymiotować. Cały czas zastanawiam się czy ja czegoś nie dostrzegam, czy po prostu tutaj nie ma żadnego sensu. Kolejny kawałek ze słowami, które ktoś przypadkowo obok siebie umieścił i wmawia masom, że przecież to sztuka dla tych co "widzą więcej". Biorąc pod uwagę fakt, że Jamal jest na szczytach list przebojów mamy mnóstwo osób, które myślą, że kumają. Albo może to ja jestem głupia?

Czy może ktoś mi powiedzieć o czym on ku**a śpiewa??! Serio, wydaje mi się, że należę do grona ludzi rozumiejących metafory. Bo to mają być jakieś metafory, prawda? Nie ma sensu cytować głupich wersów, po prostu wklejam cały tekst.

Pozdrawiam, 
Aleks.

P.s. Jeżeli o pierwszy wers chodzi to możecie mi wierzyć lub nie, ale nazwa mojego bloga nawet w najmniejszym stopniu nie ma nic wspólnego z tą piosenką. Zwykły zbieg okoliczności.




Rzucamy ścianą o groch,
Biegniemy w siebie przed tył,
Jutro wymyśli nas proch,
I urodzimy się w pył,
Nic nie znaczące to coś,
I najważniejsze to nic,
Widziałem dzisiaj Twój głos,
Nie ma nikogo, jak Ty
Dlatego...

Zostań, potrzebuję Cię tu,
To co w sobie mam tylko ciągnie mnie w dół,
Zostań, poukładaj mi sny,
Jeden z nich na pewno to My,
Zostań, potrzebuję Cię tu,
To co w sobie mam, nie chce się dzielić na pół,
Zostań, poukładaj mi łzy,
Jedna z nich na pewno to Ty

Każdy dzień przypomina mi to,
Jesteś pośrodku mej głowy jak echo,
Pogubiliśmy gdzieś kod,
Potem pomyliliśmy peron,
Biegnę do Ciebie,
Jak sprawne wojsko pokonuję próg,
Gapię się w gwiazdy na niebie,
Tak jakbym wiedział, że nie czekasz już

Zostań, potrzebuję Cię tu,
To co w sobie mam tylko ciągnie mnie w dół,
Zostań, poukładaj mi sny,
Jeden z nich na pewno to My,
Zostań, potrzebuję Cię tu,
To co w sobie mam, nie chce się dzielić na pół,
Zostań, poukładaj mi łzy,
Jedna z nich na pewno to Ty

Rośnie to co dzieli nas
I ciągle jest za daleko...